Moje wchodzenie w świat człowieka niewidomego trwało trzy lata. Stopniowo do tego się przygotowywałem. Ostatnie chwile kiedy widziałem, starałem się w nich zapamiętać przestrzeń, w której się poruszam. I przyszedł ten dzień. Stanąłem w prawdzie! Nie widzę świata własnymi oczami. Nowa rzeczywistość pomogła mi teraz spoglądać oczami serca. Mimo wszystko jeszcze bardziej zbliżyłem się do Pana Boga i człowieka. Teraz zrozumiałem, że potrzebuję więcej: modlitwy, adoracji, kontemplacji, milczenia, różańca i Koronki. Te duchowe przestrzenie znowu zaprowadziły mnie na górskie szlaki.
Nie spodziewałem się, jako osoba niewidoma, że nadal będę doświadczał bliskości gór. Góry znowu zaczęły bić rytmem, którego nie zapomniałem. Fascynacja górami nie zasnęła. Odczuwam melodię gór poprzez: dźwięk strumienia, szum świerków, zapach żywicy i powiew wiatru na gór szczytach.
Dzięki fundacji „ Pogranicze bez Barier” przygoda z górami nadal trwa. To Przyjaciele Wolontariusze otworzyli się na wspólne wędrowanie po górach. Mimo zabieganego życia potrafią poświęcić swój wolny czas. Chociaż spotykamy się pierwszy raz potrafimy znaleźć wspólne tematy dialogu: o radości życia, o książkach, o wydarzeniach w rodzinie, o pięknie natury, codzienności i Biblii.
Ostatnio spotkało mnie ogromne szczęście, że wędrowałem z Przyjaciółmi na górę Pilsko w Beskidzie Żywieckim / 1557 m.n.p.m . /. Trasa wiodła przez Halę Miziową. To moje nowe doświadczenie, bo wspinaczka odbyła się w scenerii zimowej. Początek wędrowania miał miejsce w Sopotni Wielkiej. Na starcie błotnista droga. Nie straciliśmy wiary w siebie! Im wyżej tym więcej śniegu i niższa temperatura. Humor nas nie opuszczał! Na postojach wzmacnialiśmy się kawą i gorzką czekoladą. Po regeneracji sił dalej….coraz wyżej i wyżej. Zanim dotarliśmy na szczyt, zostawiliśmy swoje plecaki w schronisku. Zrobiliśmy przerwę na góralską herbatę. I teraz spacerkiem – w śniegu po kolana – dotarliśmy wreszcie na szczyt Pilska. Wolontariusze obrazowym językiem opisali piękne widoki. W tym momencie otworzyła się moja wyobraźnia podyktowana oczami serca. Przeszywający ciało wiatr nas nie rozpieszczał. Trzeba było ekspresowo wracać. Noc spędziliśmy w dyżurce GOPR-u na Hali Miziowej /1330 m.n.p.m./
Pragnę przekazać swoją wdzięczność za pomoc we wspólnym pielgrzymowaniu. Tęsknię za kolejną wyprawą i zapraszam nowych Przyjaciół do odkrywania stworzonego przez Pana Boga świata. Odkrywania oczami i oczami serca!
Z pamięcią w modlitwie: Brat Sławomir Narloch SAC, pallotyn Z Bielska – Białej